sobota, 10 maja 2014

Show cały film




Ostatnio wśród polskich twórców filmowych zapanowała moda na komedie. Odpowiedzialny za to jest głównie duet Lubaszenko - Pazura. Dali o sobie również znać m.in. Marek Koterski czy Jacek Bromski. Oglądając w kinie ich dzieła, możemy dojść do smutnego wniosku - publiczność najbardziej śmieje się z brzydkich słów wkładanych w usta głównych bohaterów. Czy można więc jeszcze zrobić oryginalną komedię? Więcej - czy można zrobić ją tak, żeby zainteresowała naszą rodzimą widownię? Maciej Ślesicki udowadnia nam, że tak. Skoro nie można usunąć wulgaryzmów (lud się burzy!), można przynajmniej ograniczyć ich liczbę, a miejsca po nich wypełnić inteligentniejszym humorem, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie w filmie.

Maciej Ślesicki porusza oryginalny, a za razem aktualny teraz temat - reality show. Co się stanie, jeśli w trakcie takiego programu kręconego na odciętej od świata wyspie ktoś zacznie zabijać uczestników? Co na to szefowie stacji? A widzowie? Bo to przecież od nich wszystko zależy...




Tak z grubsza prezentuje się fabuła "Show". Z grubsza - ponieważ sporo tu pomniejszych wątków tworzących razem całkiem zgrabną i interesującą historię.

Koncepcja reality show wymusza wprowadzenie kilkunastu głównych bohaterów. W filmie Ślesickiegosą to postaci może niezbyt głębokie, lecz dobrze nakreślone. Znamy ich charaktery, rozumiemy, co chcą osiągnąć, biorąc udział w programie. I o ile do reżysera i scenarzysty w jednej osobie zastrzeżeń mieć nie można, o tyle aktorzy nie wypadli najlepiej w swych rolach. Cezary Pazura (filmowy Czarek) początkowo przesadza w komizmie swej postaci, czyniąc ją błazeńską. U pozostałych domowników zaobserwować możemy swego rodzaju brak wczucia w rolę, co bardzo przeszkadza w odbiorze niektórych scen filmu. Pochwalić za to należy obu panów gangsterów i Dorotę Segdę, reżyserkę programu. Wypadli zdecydowanie najlepiej z całej gromadki aktorów.

Brawa należą się również autorowi zdjęć, panu Andrzejowi Ramlauowi. Dzięki niemu "Show" naprawdę ożywa, potrafi nas bardziej zainteresować, oferując coś więcej niż ciekawą fabułę. Nie sposób również nie zauważyć świetnych ujęć ukazujących panoramę wyspy. Film nakręcono techniką cyfrową (jako pierwszy w Polsce z użyciem profesjonalnego sprzętu), dzięki czemu praktycznie nie widać użycia efektów komputerowych.

Recenzując nową produkcję Ślesickiego, nie sposób nie wspomnieć o muzyce - skomponowanej przezPrzemysława Gintrowskiego. Tutaj niestety nie ma czego chwalić - podręcznikowy przykład "Jak tego NIE robić". Warstwa instrumentalna za wszelką cenę próbuje nas na siłę wzruszyć przy pierwszej lepszej okazji, zaś główny motyw nie wyróżnia się niczym specjalnym, pobrzmiewa jedynie gdzieś w tle. Podsumowując - standardowo do bólu, a miejscami gorzej niż standardowo. Całe szczęście, że w finałowej scenie muzyka milknie na te kilka najważniejszych minut pozwalając nam skupić się na akcji.

Właśnie, akcji - a tej w "Show" jest dużo, bardzo dużo jak na (polską) komedię. Zadaniem scenarzysty było umiejętnie wpleść ją pomiędzy sceny miłosne, dramatyczne, straszne, a nawet erotyczne (nooo... powiedzmy). Nie zdradzę chyba zbyt wiele, pisząc, że najciekawsze rzeczy zdarzają się wtedy, gdy się ich zupełnie nie spodziewamy. Fabuła filmu prezentuje się podobnie jak u Agaty Christie (do której twórczości jest w filmie odwołanie) - najpierw poznajemy bohaterów, a potem... poznajemy ich jeszcze raz, bowiem każdy coś ukrywa, i okazuje się kimś więcej niż na początku mogło się wydawać. Wspomniałem już wcześniej o humorze w "Show", teraz postaram się rozwinąć tę myśl. Oprócz standardowych wulgaryzmów znajdziemy w filmie także wiele "mrugnięć okiem" twórców w postaci nawiązań do wcześniejszej (i przyszłej) twórczości reżysera, lecz także prawdziwych klasyków jak "Lot nad kukułczym gniazdem" Milosa Formana. Nie zabraknie też odniesień do nowszych filmów ("Włamanie na śniadanie", "Fuks").

Na tle pozostałych polskich komedii "Show" prezentuje się okazale - bawi, przeraża, intryguje, momentami wciska w fotel, lecz, co najważniejsze, zmusza do zastanowienia. Tego ostatniego najbardziej mi brakowało w filmach Lubaszenki (nawet w "E=mc2"). Nawet jeśli pan Maciej Ślesicki nie stworzył arcydzieła, to utwierdził nas w przekonaniu, że jest na bardzo dobrej drodze do nakręcenia tegoż. filmweb.pl

piątek, 9 maja 2014

Szkoła na haju cały film lektor pl


filmweb.pl: Henry Burke (Matt Bush) jest najlepszym uczniem w swoim liceum. Lata ciężkiej pracy zaowocowały stypendium na jedną z najlepszych uczelni, MIT, oraz możliwością wygłoszenia przemówienia na zakończenie liceum. Będąc na ostatniej prostej do zakończenia szkoły, Henry postanawia rozluźnić się trochę i pierwszy raz w życiu próbuje marihuany. Chwila luzu może się jednak okazać dla niego bardzo kosztowna, gdy dowiaduje się, że dyrektor liceum (Michael Chiklis) zarządza ogólnoszkolne badanie na obecność narkotyków. Jego oblanie wiązać się będzie z wydaleniem ze szkoły oraz utratą uzyskanego stypendium. Aby uniknąć konsekwencji złych wyników testu, Henry postanawia "ujarać" całą szkołę. Z pomocą swojego jarającego kumpla Travisa (Sean Marquette) zaczyna od kradzieży odpowiedniej ilości potrzebnej "trawki" od lokalnego dealera, Psycho Ed'a (Adrien Brody). Jednak to dopiero początek przygód zwariowanej pary przyjaciół.